Proszę wyłącz adblocka. Staram się, by reklamy nie przeszkadzały w czytaniu strony...

czwartek, 15 czerwca 2017

Mercedes-Benz 560SL z roku 1988 - auto z odrobiną szaleństwa

W latach 70. i 80. Mercedes był synonimem jakości i niezawodności i... co tu dużo mówić - nudy. Nie było za wiele aut tego producenta, które wniosły by odrobinę szaleństwa. Wszystko było poukładane, dopracowane, nudne. Cóż: Ordnung muss sein.

 Czytaj dalej


Jednak zawitał promyk nadziei - Mercedes stworzył model R107. Zaistniała szansa, by dać odrobinę szaleństwa. Jednak sylwetka była tradycyjna aż do przesady. I dobrze, bo takie klasyczne sylwetki nie starzeją się zanadto i są ponadczasowe. Odrobina szaleństwa musiała poczekać. To jeszcze nie jej kolej...


Dach - sztywny dołączany osobno. Nie był rozkładany, tylko zwyczajnie przypinany. Ale to nie było szalone, tylko praktyczne - auto można było użytkować także zimą. Szaleństwo czekało na swoją kolej...


Prócz sztywnego dachu producent zaopatrzył auto także w miękki materiałowy dach. I dobrze, bo roadster mógł podróżować w lato w pogodę lub w deszcz. I to także nie było szalone. To było konieczne.


Dach jak to wtedy u Mercedesa - spasowany idealnie. I z materiałów najwyższej jakości.


Może odnajdziemy szaleństwo z przodu? Nie, raczej nie...


Przyjrzyjmy się bliżej... I też nic. Pomarańczowe lampy to światła postojowe w wersji na rynek USA.


Z boku - klasyka...


Z drugiego boku też. O dziwo lewy bok wygląda tak samo jak prawy, tylko jest lewy. Szaleństwo cierpliwie czekało...


Tył - no klasyczny Mercedes. Kwintesencja marki z tamtych lat.


Charakterystyczne karbowane lampy tylne.


I typowy dla Mercedesa kształt tylnej klapy. Czyli 100% Mercedesa w Mercedesie. Nie da się auta pomylić z inną marką.


Felgi aluminiowe, które można było wypolerować. Ale to także za szalone nie było...


Drzwi bez ramek, bo jakże by inaczej, skoro to roadster. Jest także światło podświetlające przestrzeń na nogi. To taki prztyczek w nos dla tych, co uważają, że to wynalazek ostatnich lat. Nieprawda. Mercedes miał to od lat 60. a auta z USA jeszcze wcześniej. Po prostu ostatnio sobie przypomniano o tych lampkach przy okazji ambiente. Czy znajdujemy tu jakieś szaleństwo? Nie - szaleństwo czekało.


Fotele - klasyka gatunku. A szaleństwo cierpliwie czeka.


Prawe drzwi podobnie jak i lewe nie mają ramek.


Serio, serio. Nie mają.


Wnętrze - typowy dwumiejscowy roadster. Nie ma w tym absolutnie nic szalonego.


Za siedzeniami miejsce na torbę z kijami do Golfa. Do tej pory to auto jest tak samo nudne jak ten sport...


Konsola środkowa - drewno, przyciski od elektrycznego sterowania dachem i nadmuchami i pokrętła od klimatyzacji. Czy to było szalone? O ile za szaleństwo należy uznać, że po ponad 30 latach wszystko działa... To tak - to było szalone. Mercedes robił rzeczy trwałe, choć może się to wydawać niemożliwe. Ale tak było. Jednak prawdziwe szaleństwo musiało jeszcze poczekać na swoją kolej...


A może 4 biegowy automat był szalony? Nie - działał dostojnie i poprawnie. Robił co do niego należało. Zmieniał biegi. Bez szaleństw. Obok przyciski od świateł awaryjnych, joystick od sterowania lusterkami i przyciski od elektrycznego podnoszenia szyb. I opuszczania także. Szaleństwo czeka...


Rzut oka na kokpit pokazuje jednak, że w końcu jakiś Hans krzyknął - musimy zrobić coś naprawdę szalonego. I zrobili. Serio...


Zobacz, gdzie umieścili termometr. Pomiędzy nawiewami. Normalnie jak znam życie ten zabieg robili z drżącymi sercami i stanem niemalże przedzawałowym. I modlili się, by ta ekstrawagancja została ciepło przyjęta przez konserwatywną klientelę. Została. Ludziom się to spodobało. Ale to nie koniec...


Zegary - typowo po Mercedesowsku. Czytelne i tyle. Jednak spójrz na prędkościomierz... Zapowiada coś niezwykłego, bo...


Prawdziwe szaleństwo czekało w tym aucie aż 15 lat, by się ukazać w całej okazałości. A był nim 280 konny silnik V8 o pojemności 5,6 litra. A to w aucie ważącym 1650 kg i w dodatku pozbawionym dachu zapowiadało nie lada emocje. Szybkie liczby (źródło):

Długość: 4390 mm
Szerokość: 1790 mm
Wysokość: 1300 mm
Rozstaw osi: 2460 mm
Pojemność silnika: 5547 cm³
Moc silnika: 230 KM
Moment obrotowy: 373 Nm 
0-100 km/h: 6,8 sek.
Prędkość maksymalna: 240 km/h

Na rynek Amerykański samochód dysponował mocą 280 KM, ale nie znalazłem nigdzie jego specyfikacji.


I na koniec odpowiedź na pytanie. Czy ten samochód był szalony? Owszem. Ale tylko i wyłącznie z odpowiednim silnikiem. Bez niego musiał wystarczyć termometr pomiędzy kratkami nawiewów, jako namiastka szaleństwa. Jak ktoś rozważa zakup R107, to ja nic nie sugeruję. Mówię tylko, by wybrał odpowiedni silnik... Jedyny słuszny. 


Zdjęcia atua pochodzą ze strony https://www.hemmings.com/, a opis to już ja sam zrobiłem... 

9 komentarzy:

  1. Fajny blog i ciekawostki! przęgląda się z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie napisane, fajny samochód

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny samochód, fajnie się czyta Twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobne auto stoi u mojego dziadka w garażu, niestety w dużo gorszym stanie. Mam w planach wziąć się za odrestaurowanie. Co będę umiał zrobię sam. Resztę zlecę komuś, kto się na tym zna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie oldtimery. Jest na czym oko zawiesić, jeśli ktoś jest fanem starszej motoryzacji. Marzy mi się przejechać takim samochodem do swojego ślubu. Jest to klasa sama w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten samochód zdecydowanie ma w sobie "to coś"! Jestem fanką starszej motoryzacji, a starsze Mercedesy to zdecydowanie mój konik. Zgadzam się, że jest to klasa sama w sobie. Jeszcze ten opuszczany dach - po prostu marzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm... sprawdzenie samochodu przed kupnem, na takiej zasadzie - https://motocontroler.com/
    Da się wykryć poważniejsze problemy? Jakie?

    OdpowiedzUsuń

Proszę komentować artykuły. Proszę nie robić wycieczek osobistych do innych komentujących. Proszę nie reklamować swoich stron w komentarzach. Takie komentarze będą usuwane, a nagminne niestosowanie się do próśb spowoduje zaostrzenie dodawania komentarzy.