Minister Morawiecki marzy o zmianie Polski w światową potęgę samochodów elektrycznych, a przy tym nienawidzi tanich, starszych samochodów i pod płaszczykiem dbania o środowisko wymusza kupowanie nowych, nakładając zaporowe podatki i akcyzy na pojazdy starsze. Tymczasem BMW postanowiło pomóc Polakom przechytrzyć ministra!
Firma wiedząc o miłości Polaków do aut starszych i ich obawach przed nowszymi, mało trwałymi modelami, a także na fali trwającej mody na auta retro, czego przykładami są Singer, Eagle czy Equus, postanowiła wskrzesić legendę. Mianowicie specjalnie na rynek polski BMW postanowiło wznowić produkcję elektrycznego modelu BMW 1602.
I już chyba nie muszę mówić, że ustawiam się jako jeden z pierwszych w kolejce po ten samochód. Jest on klasyczny i obłędny.
Jednak pod tą retro karoserią kryją się nowoczesne rozwiązania techniczne. Światła w technologii LED (przednie i tylne), zderzaki z tworzywa pamiętającego kształt, pokrytego samonaprawiającą się farbą imitującą chromowanie. Farba ta w przypadku delikatnych zarysowań pod wpływem ogrzania jej na przykład suszarką samoistnie niweluje rysy, więc koniec z drobnymi obcierkami parkingowymi. Nadwozie głównie stalowe, choć błotniki, klapa bagażnika oraz pas tylny wykonane są z tworzywa sztucznego i są łatwo demontowalne, by w miarę szybko i tanio usunąć skutki stłuczki. Panele wykonano z identycznego tworzywa, jakie zastosowano w BMW Z1. Samochód napędza silnik elektryczny o mocy 162 koni mechanicznych, który pozwala na rozpędzenie pojazdu do 170 km/h i przyspieszenie 0-100 km/h w czasie około 7 sekund. Tak więc osiągi tego auta wydają się bardzo przyzwoite. Widoczne trytytki to swoisty ukłon BMW w stronę polskich mechaników.
Pod maską umieszczono 12 nowoczesnych akumulatorów w obudowie retro. 8 z nich jest widocznych, pozostałe 4 leżą pod pierwszą warstwą w celu lepszego rozłożenia mas. Pełne ich naładowanie pozwala pokonać dystans 600 km, a dzięki stacjom szybkiego ładowania doładowanie baterii do 75% trwa około 20 minut. Co najlepsze, ładowanie w takich stacjach jest darmowe. Za całość płaci rząd, więc jest o co walczyć!
Samochód jest pozbawiony wszelakich ekstrawagancji. Jest lekki. Jedynymi dodatkami jest system ABS, ESP i poduszki powietrzne kierowcy i pasażera skrzętnie ukryte tak, by nie zaburzały pięknych retro linii pojazdu i wnętrza. Tapicerka została wykonana z materiałów hydrofobowych.
Pojazd wyposażony jest w wybierak trybu jazdy sprzężony z kontrolką zasilania. Umiejscowiony jest w miejscu lewarka zmiany biegów tuż za sterownikiem silnika. Bieg wsteczny jest odblokowany i pojazd może osiągać na nim do 50 km/h, co czyni prostym cofanie licznika. Wystarczy tylko unieść samochód i włączyć go na noc na wstecznym biegu. Czynność można powtarzać nawet kilka razy w miesiącu. W końcu to pojazd elektryczny, więc nie wydziela trujących spalin. Jedynym ustępstwem na rzecz nowoczesności jest przedni napęd samochodu. Dzięki temu podłoga w samochodzie z tyłu jest całkowicie płaska (nie ma potrzeby prowadzenia tunelu, w którym był wał napędowy lub rury wydechowe, bo ich nie ma). Taki zabieg pozwolił uzyskać sporo przestrzeni na tylnej kanapie.
Cena tego samochodu ma wynosić około 70 000 złotych. Jeśli już jesteś zachęcony do kupna, to czytaj dalej, bo to jeszcze nie koniec dobrych informacji.
Ponieważ będzie można taki samochód dostać zupełnie za darmo! W jaki sposób? Wystarczy spełnić kilka warunków.
Po pierwsze musisz posiadać auto, które ma normę emisji spalin Euro 3 lub starszą (Euro 2, Euro lub zupełnie bez normy)
Po drugie Twój samochód musi mieć udokumentowany przebieg co najmniej 800 000 km (przy przebiegach rzędu 186 000 km dla takich aut sprzedawanych w Polsce ten warunek może być ciężki do spełnienia).
Po trzecie musisz być właścicielem takiego pojazdu od co najmniej pięciu lat.
Po czwarte musisz mieć faktury za zeszły rok za paliwo i naprawy, a ich łączna wartość musi przekraczać 2000 złotych.
Jeśli spełniłeś takie warunki, to możesz zgłosić chęć darmowego nabycia pojazdu elektrycznego.
Jego wydanie nastąpi 29 lutego roku 2018 w niemieckiej siedzibie firmy w Erzteaprilien pod Monachium.
prima aprilis? :D
OdpowiedzUsuńTak :)
UsuńTekst o cofaniu licznika po włączeniu wstecznego biegu był przesadą :D Do tego momentu myślałem że notka jest prawdziwa :D
OdpowiedzUsuńJeździłbym...
OdpowiedzUsuńCiekawy temat
OdpowiedzUsuńRewelacyjny jest ten wpis
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wartościowy wpis. Super
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńJak widzicie takie sprawdzenie samochodu przed zakupem - https://motocontroler.com/ Czy tak można z tego wyciągnąć coś sensownego? Nie da się ukryć poważnych wad?
OdpowiedzUsuń