Proszę wyłącz adblocka. Staram się, by reklamy nie przeszkadzały w czytaniu strony...

sobota, 27 lutego 2016

7 zachowań, które wkurzają na drogach - pogadanki kierowcy amatora

Prawo jazdy posiadam od ponad 20 lat. W tym czasie nakręciłem setki tysięcy kilometrów. Wypadku żadnego nie spowodowałem, a mimo to uważam, że do bycia bardzo dobrym kierowcą jeszcze mi daleko. Dlatego póki co staram się być tym dobrym. Poniżej dość osobisty artykuł - o nas, kierowcach, a wszystko widziane oczami innego kierowcy, czyli mnie.


Jeżdżę sporo. Samochód w rodzinie jest odkąd sięgam pamięcią. A odkąd zrobiłem prawo jazdy, starałem się jeździć jak najwięcej. Lubię jeździć i kocham motoryzację oraz samochody. I to nikogo nie dziwi. Ale też na co dzień obserwuję zachowania innych kierowców. I ich małe grzeszki i duże grzechy, które powodują frustrację u innych kierowców. Zatem nie przeciągając - startujemy.

Włączanie się do ruchu


Wyjeżdżam z parkingu. Muszę się włączyć do ruchu, więc zgodnie ze znakami nakazu skręcam w prawo. 150 metrów dalej są światła. Ulica, na którą próbuję się włączyć prawie zawsze stoi. A jak coś jedzie - to max 15 km/h. Z wyjazdem mam problemy i czekam nieraz 5 minut, aż ktoś się zlituje i mnie wpuści (a najczęściej wpuszczenie polega na tym, że zwyczajnie ruszysz troszkę później, bo tam i tak prawie cały czas się stoi). Wszystko przez objazd - puścili tędy ruch z drogi wojewódzkiej, więc korek jest jak okiem sięgnąć.

Czy naprawdę tak ciężko jest się zatrzymać i wpuścić osobę włączającą się do ruchu? I tak stoisz w korku, więc co cię zbawi, że przed tobą pojawi się inny samochód niż dotychczas? Ile czasu stracisz w ogólnym rozrachunku? Pięć sekund? Nie więcej.
Gdy stoimy w korku - wpuszczajmy auta z dróg podporządkowanych. To naprawdę miły gest, a przy okazji ktoś będzie ci wdzięczny - masz wtedy przed sobą przyjaźnie nastawionego kierowcę - pamiętaj o tym.

Szeryfowanie


Powroty z wakacji czy ferii w szczytach wakacyjnych są najgorsze. Najbardziej przeze mnie nielubiane. Bo jazda polega głównie na staniu w korkach. Więc stoimy w korku - bo kilometr przed nami rondo. Rondo oczywiście zakorkowane, a jakże. Ale co to - za rondem na głównej drodze są dwa pasy. I to przez 3 kilometry, a potem zwężenie i sygnalizacja świetlna (DK numer 6 na odcinku Słupsk - Wejherowo).

Tylko... lewy pas jest pusty. Czemu? Szeryf jedzie i pilnuje, żeby nikt przez przypadek nie zajął lewego pasa. Ludzie! Przez was korek ciągnie się kilometr przed rondem. I korkuje samo rondo. Przez wasze małe móżdżki nikt nie jedzie - wszyscy stoją. Po to są dwa pasy, by z nich korzystać! Można było całe 3 kilometry korka skrócić.

A co potem? A potem wjeżdżamy - jeden z lewego pasa - jeden z prawego. Na suwak. Tak się przyjęło w każdym cywilizowanym kraju. Ale nie u nas. U nas przyjęło się szeryfowanie.

Lewacy


Dla świętego spokoju, by nie trafić w szczyty komunikacyjne, staram się wybierać początek i koniec wakacji w dni inne niż weekendowe.

Tak więc środa, godzina 13:00 - droga klasy S.
Żywego ducha na ulicy - tempomat, przepisowe 120 km/h i pełen relaks. Gdzieś tam na horyzoncie pojawia się czerwony samochód. Zbliża się coraz bardziej i widzę - samochód jedzie LEWYM pasem. Wokół jak okiem sięgnąć pustka. Ponieważ wyprzedzanie prawym pasem jest zabronione (poza obszarem zabudowanym droga taka musiałaby mieć co najmniej trzy pasy, by taki manewr mógł być dozwolony, a miała dwa) - zjeżdżam na lewy pas. Przede mną czerwona Toyota Starlet. Jedzie 80 km/h. Wiem, bo jadę za nią tyle samo. Jedziemy tak dobre 2 kilometry. Pan w Toyce nic. Zero reakcji. Włączam lewy kierunkowskaz. Znów nic. Pan manifestuje, że czerwony kolor zobowiązuje do bycia lewakiem. Mrugam światłami (choć tego nie lubię). Nic. Dopiero klakson budzi pana z letargu. Prawy kierunkowskaz i pan leniwie i powoli zjeżdża na prawy pas. Wyprzedzam, kończę wyprzedzanie - zjeżdżam na prawy... a pan w Toyocie na lewy.

Po co i czemu tak? Nie wiem.

W kwestii wyjaśnienia - droga na tym odcinku była remontowana - miała zwężenie do jednej jezdni, jednak nie ograniczono na niej prędkości i znaki dopuszczały jazdę 120 km/h - pasy oddzielono betonowymi barierkami. Ponieważ nie było pasa zieleni, a pasy były zwężone - wytyczone żółtą linią - wedle moich rozeznań wyprzedzanie prawą stroną było zabronione.

Kierunkowskazy


Kierunkowskaz uruchamia się tą lewą wajchą przy kierownicy. Naciśnięcie jej włącza kierunkowskaz lewy, a podniesienie - prawy. Wtedy na zewnątrz migają pomarańczowe światełka. One informują mnie co zamierzasz zrobić. Włączaj je odpowiednio wcześnie, a nie na środku skrzyżowania czy w połowie wyprzedzania lub po zmianie pasa. Wtedy to już jest musztarda po obiedzie.
Nie sygnalizuj też skrętu w prawo na trzy przecznice przed planowanym skrętem. Niech twoje zamiary będą czytelne dla innych kierowców.
To ułatwia życie.

Pijani kierowcy


Tyle się o tym mówi. Nie pij za kierownicą. Ponieważ byłem ciekawy jak alkohol wpływa na reakcje, postanowiłem poddać się pewnemu badaniu. Miało to miejsce 10 lat temu. Badałem się na pewnym urządzeniu, które sprawdza reakcje kierowców. Niestety nie pamiętam nazwy tego urządzenia, ale opiszę jego działanie. Jeśli ktoś wie co to jest - proszę o napisanie tego w komentarzach.

Pojechałem tam z żoną i ona mnie przywiozła z badania. Pierwsze badanie - widzenie obwodowe. Musisz patrzeć się w punkt przed siebie, a z boku wyjeżdżają pręty z lampkami. Zaczynają z tyłu głowy i jadą ku przodowi raz z lewej - raz z prawej. Gdy je dostrzeżesz - naciskasz przycisk lewy lub prawy, albo oba naraz. Potem badanie refleksu - przed Tobą zaświeca się światło białe - naciskasz szybko przycisk.

A następnie badanie reakcji na sygnały. Zielona lampka - nic nie robisz, czerwona - naciskasz przycisk. Pierwsze badanie na trzeźwo - zero pomyłek, refleks idealny (czas reakcji na poziomie 0,2 sekundy) i widzenie obwodowe około 180 stopni. Potem wypiłem dwa piwka - odczekałem godzinkę i badałem się jeszcze raz. Widzenie obwodowe zmniejszyło się do 140 stopni i co najgorsze - gdy wyjechały 2 światełka naraz, zupełnie nie zauważyłem tego prawego.
Wręcz jak mi pan obsługujący maszynę kazał spojrzeć się w prawo - byłem zaskoczony, że tam jest! Refleks pogorszył mi się dwukrotnie, a zielone - czerwone zanotowałem 2 pomyłki.

Na alkomacie wyszło mi 0,8 promila. Ja wiem, że przenigdy nie wsiądę za kierownicę po wypiciu choćby piwka, a każdemu, kto mówi, że piwko to niewiele, polecam się przebadać jak ja - w kontrolowanych warunkach.
Samo badanie kosztowało mnie 150 złotych, a wnioski z niego płynące są dla mnie przestrogą na całe życie. Przynajmniej zrobiłem test w warunkach kontrolowanych - z zachowaniem bezpieczeństwa dla innych uczestników ruchu drogowego.

Można powiedzieć, że jeśli chodzi o tak zwane małe piwko - jestem świadomym uczestnikiem ruchu drogowego i wiem, że nie wolno!

Bezmózgi


Inaczej takich kierowców określić nie potrafię. Jedziesz drogą poza terenem zabudowanym, drogą bez poboczy - za tobą pusto. Przed tobą też. Kilka aut z naprzeciwka sunie. 300 m przed tobą podporządkowana dróżka. Z tej dróżki wytacza się samochód. Oczywiście nie przepuszcza ciebie, tylko wytacza się przed samochód, bo tak lepiej. Hamujesz. A tamten 100 metrów dalej... skręca w lewo. Przepuszcza samochody jadące z naprzeciwka, hamując cię do zera.
A za tobą pustka. No ale nie mógł poczekać 5 sekund, aż przejedziesz. Jego rejony - on rządzi. Identyczna sytuacja, jak ktoś cię wyprzedza po to, by po manewrze wyprzedzania zahamować i skręcić w lewo.

Kolejny przejaw bezmózga - skręcasz w lewo - podwójna ciągła, zakaz wyprzedzania ustanowiony znakiem, kierunek włączony, już masz wykonać manewr, a jakiś spieszący się cię wyprzedza. Czy też wyprzedza cię po to, by potem zajechać ci drogę i jechać wolniej, niż ty jechałeś przed tym, zanim cię wyprzedzono.

Kolejne bezmózgi to tak zwana urażona duma. Wyprzedzasz kogoś, a wyprzedzany przyspiesza. Bo uraziłeś mu dumę czy nadepnąłeś na odcisk? Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć, co takimi ludźmi kieruje. A najgorszy ze wszystkich - tak zwany kierowca doświadczony. On miał prawo jazdy już jak ja w pieluchy robiłem i jego jest racja, pomimo że nie ma racji. I koniec.
Długość posiadania prawa jazdy jest argumentem ostatecznym. A co jeśli trafi na dłuższego stażem kierowcę?

Parkingowe łosie




Od paru lat poruszam się na wózku inwalidzkim. No tak wyszło - mniejsza o szczegóły. Samochód mam dostosowany, kartę parkingową posiadam, dlatego też mam prawo parkować na tak zwanych kopertach. I tu prośba - jeśli masz kartę na wujka, ciotkę czy kogoś z rodziny, a nie ma go w tej chwili w samochodzie - schowaj taką kartę i zaparkuj na normalnym miejscu.
Osoba niepełnosprawna ma naprawdę gorzej.
Dla ciebie przejście 50 metrów więcej nie robi różnicy - dla osoby na kulach i owszem. Kiedyś robiliśmy taki happening i osobie sprawnej parkującej na kopertach (karta nie była wystawiona na niego ani nikogo z pasażerów) wręczaliśmy kule i kazaliśmy przejść 50 metrów w jedną i drugą stronę, trzymając jedną nogę w górze.
O dziwo każdy przechodził, gdyż towarzyszył nam policjant z drogówki.

Po takim marszu kierowca był proszony o przeparkowanie. Wielu po takim marszu miało dość i obiecywało poprawę. Niepełnosprawnym jest naprawdę ciężej. Poza tym - miejsca dla takich osób są szerokie. Nie przez widzimisię. Osoba na wózku MUSI otworzyć drzwi na CAŁĄ szerokość, by wydostać się z samochodu. Dodatkowo musi podstawić wózek. Więc musi mieć przestrzeń na otwarcie drzwi.

Ja zawsze by nie obić samochodu obok staram się zostawić miejsce zarówno dla pasażera, by wysiadł, jak i dla mnie, bym nie obił samochodu sąsiada. I niedawno miałem taką sytuację jak na zdjęciach poniżej. Pan w Uno wpakował się pomiędzy moje auto (srebrne zaparkowane prawidłowo) a sąsiada (prawie czarne). Jak widać na zdjęciach wykonanych przeze mnie, wziął linię oddzielającą miejsca parkingowe centralnie między koła. Oczywiście dokumentnie mnie blokując. Nie mogłem wsiąść do samochodu, a ochrona prowadzić mojego auta nie będzie, bo im nie wolno. Wzywaliśmy parkingowego łosia przez radiowęzeł - ale nic. Po 40 minutach stania w deszczu pan się zjawił. Z jego twarzy nieskalanej myślą biło błaganie o troszeczkę rozumu. I nic sobie ze swojego parkowania nie robił. Kartę miał na jakąś panią (nie na siebie), no, ale przecież jest karta, to mu wolno, a ja sobie poczekałem na powietrzu, to mi nic się nie stanie złego. Po czym niewzruszony odjechał. Ludzie, myślcie - chociaż trochę. To NIC nie kosztuje.

I na koniec małe przypomnienie z kodeksu drogowego:


W razie przechodzenia przez jezdnię osoby niepełnosprawnej używającej specjalnego znaku lub osoby o widocznej ograniczonej sprawności ruchowej - kierujący jest obowiązany zatrzymać pojazd w celu umożliwienia jej przejścia.

Pamiętajcie - osoba niepełnosprawna może przechodzić przez jezdnię w KAŻDYM jej punkcie - i wtedy kierowca jest zobowiązany ją przepuścić. Takie nieustąpienie skutkuje mandatem w wysokości 350 zł i 8 punktów.

Po rozmowie z policją dowiedziałem się także, że kierowca jest zobowiązany ustąpić osobie niepełnosprawnej z widoczną niepełnosprawnością oczekującej na przejście na oznakowanym przejściu dla pieszych. Takie niezatrzymanie się będzie traktowane jako nieustąpienie pieszemu i karane mandatem w wysokości 500 złotych i 10 punktami karnymi. Powyższy zapis nie dotyczy przejścia z działającą sygnalizacją świetlną.

I najważniejsze - jak osoba niepełnosprawna przechodzi przez jezdnię, ruszaj DOPIERO wtedy, gdy taka osoba opuści drogę i wejdzie bezpiecznie na chodnik. Bowiem zdarzają się zachwiania czy też wózek może się przewrócić do tyłu i nieszczęście gotowe. Pamiętaj o tym.

I jeszcze apel do młodych. Po odebraniu prawa jazdy i przejechaniu 5 000 km NIE JESTEŚCIE mistrzami kierownicy. Tak naprawdę to bardzo słabi z was kierowcy. I droga uczy ogłady. Dopiero po 100 000 km możecie powiedzieć, że jako tako potraficie się w ruchu odnaleźć. Więc nie szalejcie - posypcie głowy popiołem, spokorniejcie i do przodu! Uczcie się z każdym kilometrem. Bo każdy kilometr uczy czegoś nowego!

Artykuł napisałem dla Joe Monster

Bonus tylko dla czytelników tej strony!

Niebawem! Wpadaj tu czasem i zaglądaj do artykułów - na bieżąco znajduję ciekawostki i dodaję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę komentować artykuły. Proszę nie robić wycieczek osobistych do innych komentujących. Proszę nie reklamować swoich stron w komentarzach. Takie komentarze będą usuwane, a nagminne niestosowanie się do próśb spowoduje zaostrzenie dodawania komentarzy.